Przeprowadzam się na Wyspy Kanaryjskie!
Mówią, że czym człowiek starszy tym bardziej boi się zmian. No bo i po co coś zmieniać, gdy całe nasze życie tak skrupulatnie i dokładnie poukładane, takie bezpieczne… A może zmiany są po to, by poczuć, że się żyje?
Ten dreszczyk emocji związany z tyloma niewiadomymi jest po prostu bezcenny! Tak więc i my zdecydowaliśmy się na rewolucję w naszym życiu. Opuściliśmy Kraków, wynajęliśmy nasze mieszkanie, nasz syn “porzucił” swoją szkołę, pozbyliśmy się słodkich buldożków, załadowaliśmy naszą Madzię i ruszyliśmy samochodem na Wyspy Kanaryjskie – 3 tys 333 km do miasteczka Huelva skąd raz na tydzień odpływa prom na Teneryfę. Po 39 godzinach spędzonych na oceanie nasze stopy dotknęły kanaryjskiej ziemi, która w tym samym momencie stała się naszym nowym domem.
Przepraszam więc wszystkich moich czytelników za długą nieobecność na blogu. Moja głowa była zaprzątnięta zupełnie innymi sprawami, co oczywiście nie oznacza, że przez cały ten czas nic nie jedliśmy!
Mam nadzieję, że w nowym kraju, wśród nowych ludzi wyspiarskie jedzenie będzie smakowało wybornie!